czwartek, 18 grudnia 2014

Zadziorna Julka

Pisałam kiedyś o cudownej kobietce poznanej na Facebooku. Nadal z podziwem oglądam jej dzieła i po cichu zazdroszczę, że ja tak nie potrafię... Marzenka jest dla mnie niedoścignionym wzorem :-) Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, w jak wielkie zdziwienie wprawiła mnie Jej prośba, bym uszyła lalę! Ja, USZYŁA lalę dla Marzenki córci - Tosi! Z duszą na ramieniu zgodziłam się spełnić tę prośbę, bo jakże tu Mistrzyni podarować swoje niedoskonałe dzieła?! Jednak we mnie siedzi taki mały diabełek, co szybciej działa, niż ja zdążę przemyśleć wszystkie konsekwencje i to on powiedział "tak". Zatem nie pozostało mi nic innego jak podjąć się tego wyzwania...
Julka to mała zadziora, która nie lubi grzecznych dziewczynek i zabaw w dom. Wolałaby latać z chłopakami, wspinać się na drzewa i drzeć portki na płotach. Jednak jest lalą, a chłopcy lalami się nie bawią... W dodatku idą Święta, więc Julka musiała wbić się w słodką sukienusię i udawać, że jest grzeczna :-) Jedyne, co świadczy o jej zadziornym charakterze, to niesforna czupryna, której nawet milusia kokarda nie jest w stanie ujarzmić :-D
Julkę dzisiaj kurier zabrał w podróż do małej Tosi, a ja z niecierpliwością czekam na relację Jej Mamy, jaką miną powitała Tosia swój prezent? Myślę, że między Julką i Tosią zawiąże się nić przyjaźni, bo w obu tych panienkach można zakochać się od pierwszego wejrzenia :-D







Jakość zdjęć nie jest najlepsza, ale robiłam je w pośpiechu, bo bałam się, że kurier mnie zaskoczy :-) Przy tworzeniu Julki zdarzyło się tyle niespodzianek, że już wcale bym się nie zdziwiła, gdyby i niespodziewanie szybki przyjazd kuriera dopisał się do tej listy...
Najpierw wysiadła maszyna do szycia - zatem pozostała igła, nitka i rączki... Potem nogi nie chciały być tej samej wielkości, głowa za to okazała się zbyt duża i przez chwilę Julka wyglądała jak kosmita, hi hi, hi :-D Sukienka nie chciała się ładnie skroić i dopasować... No po prostu Ktoś bardzo chciał wypróbować mój upór i cierpliwość... Jednak efekt końcowy, a przede wszystkim słowa podziękowania, jakie otrzymałam od Marzeny, wynagrodziły wszystkie trudy. Warto było!!! 
A teraz idę spać, wreszcie o normalnej porze :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz