Ja sobie zażyczyłam "babciną" chustę, co by mi w chłodne, zimowe wieczory spędzane przy robótkach, grzała plecki i ramionka. Chusta jest cudownie ciepła, mięciutka i do tego, w moim ulubionym kolorze :-D
O wiele, wiele dłużej, bo ponad rok, na spełnienie czekała druga wymianka. Muszę się przyznać, ze łzami wstydu w oczach, że ta ogromna zwłoka była tylko i wyłącznie moją winą. A Madzia, bez słowa skargi, cierpliwie czekała. Jednak w końcu się zawzięłam (sumienie mnie tak gryzło, że już po nocach nie mogłam spać) i dokonałam dzieła. Żeby wynagrodzić Madzi długaśne oczekiwanie, zamiast jednej zakładki, wykonałam trzy:
Na zdjęciach widać, jaką skromną "kolekcją" szydełek dysponuję :-( Ale mam nadzieję, że za niedługo się to zmieni, przecież Dzień Matki się zbliża ;-)
Madzia obdarowała mnie po prostu przepiękną! serwetą. Jestem pod wielkim wrażeniem, nie wiem, czy te moje wypociny są warte takiego cuda... Nie wiem, kto lepiej na tej wymiance wyszedł ;-)
Z kolorem na tych zdjęciach to jak w kalejdoskopie... Na każdym inny... Ale zapewniam z ręką na sercu, że to piękny odcień szarości, kolejnego koloru, który kocham :-)